Drugie zwycięstwo Sandecji i remis w Zabrzu

Szósta kolejka Lotto Ekstraklasa 2017/18 rozpoczęła się w piątek od dwóch fantastycznych spotkań, w których łącznie obejrzeliśmy aż 11 bramek. Kolejkę o godzinie 18 rozpoczęło spotkanie w Gdańsku, gdzie Lechia podejmowała Sandecje Nowy Sącz. O 20 natomiast pierwszy gwizdek rozbrzmiał na stadionie Cracovii w meczu z Górnikiem Zabrze.

Sandecja lepsza od Lechii

Pierwszego gola zdobył w 16 minucie Dudzic, który dostawił nogę do świetnego dośrodkowania po ziemi Mraza. Sandecja nie zamierzała na tym poprzestawać i próbowała gry z kontry. W 36 min. meczu dobrym dośrodkowaniem popisał się Peszko. Do piłki najwyżej wyskoczył Vitoria, jednak piłka po jego strzale odbiła się od poprzeczki. Pod koniec pierwszej połowy fantastyczną akcją popisali się goście. Kolev wyłożył piłkę Dudzicowi, a ten po raz drugi wpisał się na listę strzelców.

W drugiej połowie Lechia wzięła się za odrabianie strat. W 51 min. meczu świetnie z rzutu rożnego dośrodkował Lipski, a gola zdobył Paixao. Kilka minut później prawym skrzydłem ruszył Stolarski, zagrał w pole karne do Lipskiego, ten dograł przed bramkę gdzie nogę dostawił Peszko. Mieliśmy wyrównanie. Pół godziny przed końcem świetnie do gry wprowadził się Krasic, który w indywidualnej akcji ominął obrońcę i bramkarza, ale z ostrego kąta przestrzelił nad bramką. W 78 min. meczu Danek zagrał prostopadłą piłkę do Trochima, ten znalazł się sam na sam z bramkarzem i strzelił gola dającego Sandecji drugie zwycięstwo w tym sezonie.

Po dramatycznym meczu remis w Krakowie

Strzelanie na stadionie Cracovii rozpoczęło się już w trzeciej minucie meczu, gola strzelił Sergiej Zenjow. Gospodarze przeważali przez większość pierwszej połowy. W końcówce do głosu doszedł Górnik Zabrze. W 39 min. do dośrodkowania z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Koja, który wyrównał stan meczu. Drugiego gola do szatni zdobył Wolsztyński, który dobił strzał Angulo.

Druga połowa zaczęła się znowu na korzyść Cracovii, która stwarzała więcej sytuacji. Jednak dwadzieścia minut przed końcem meczu drugą bramkę zdobył Wolsztyński, która podwyższył prowadzenie Górnika na 3-1. Pod koniec spotkania gdy wydawało się, że nic nie zabierze trzech punktów zabrzanom, Żurkowski faulował w polu karnym Helika. Z jedenastu metrów nie pomylił się piątek. W doliczonym czasie gry Wolniewicz sprokurował drugi rzut karny dla Cracovii, za co obejrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Ponownie nie pomylił się Piątek, który na kilkadziesiąt sekund przed końcowym gwizdkiem sędziego wyrwał punkt dla Cracovii.